sobota, 9 czerwca 2012

Rozdział XI: Jak na statku żagle

Plik papierów, które Marion dostała od Conrada, wcale nie był tak obszerny, jak myślała. To znaczy, każdą kartkę pokrywał jeden wpis, z czego niektóre to zaledwie jakby wypluwane bez sensu słowa, długości jednej linijki. Najdłuższa nota miała jakieś półtorej strony dużą czcionką. Dziewczyna podejrzewała, że Conrad przepisał to na komputerze specjalnie dla niej. Nie wiedziała, dlaczego. Przecież zawsze mógł dać jej autentyczny pamiętnik.

16.06.2007
Hej, pamiętniku. Dzisiaj czuję się źle jak zawsze. znowu pukają do drzwi a ja boję się otworzyć. Znowu obudziłem się niewiadomo gdzie. To znaczy myślałem, że wiem ale nie wiedziałem. Aha i mama ciągle powtarza żebym wyszedł z pokoju i jej nie rozumiem. Przecież nie siedzę w pokoju. Cały czas jestem na dworze, do domu wracam tylko wieczorem. A i dzisiaj poznałem Dannikę. Jest śliczna, ma długie brązowe włosy i zielone oczy. I ona mnie rozumiała. Mówiliśmy ze sobą jakbyśmy się znali od przed szkola! Naprawdę! coś złego się dzieje. Nie nie sądzę że to ma jakiś związek z tym co się stało. Po prostu czuję się jakbym... no nie wiem, płynął? To znaczy nie ma tu wody, ani niczego takiego ale tak jakoś. Jakbym był oddzielony od świata jakąś ścianą, rozumiesz? I jakbym topił się. Nie mogę złapać oddechu bo wszystko mnie przerarza. Jakbym powoli zaczynał nie rozumieć. Ludzie mówią mi dziwne rzeczy, naprawdę. Wyobraź sobie że ostatnio do domu przyszedł jakiś facet i rozmawiał ze mną, serio, był fajny. Opowiadał mi o tym że jego ojciec zginął w wypadku tak jak mój! Polubiłem tego faceta, ale mama weszła do pokoju, krzyknęła „O Boże!” i wybiegła. Nie odzywała się przez tydzień. Naprawdę zaczynam nie rozumieć.


Nie było żadnego podpisu, ani nic, co sugerowałoby o autentyczności piszącego. Na razie nie wiedziała, jak nazwać tego młodego, sądząc po stylu pisania, człowieka. Z pewnością było z nim coś nie tak. Lecz jakby nie patrzeć, nawet trochę mu współczuła. Sama wiedziała, jak to jest „nie rozumieć”. 
 
19.06.2007
A wiesz co? Dzisiaj z Danniką byliśmy w jej domu. Ładny, ma dwa piętra i w ogóle. Ale nie było jej rodziców. Ona mówi że mieszka sama. Fajne to musi być! Ale jak wróciłem do domu to mama podbiegła i uderzyła mnie w twarz, to nic bo potem przeprosiła, ale ja nie wiem za co to zrobiła. Przecież zawsze wracam o tej godzinie. Teraz siedzi zamknięta w pokoju i cały czas gada przez telefon. Zaczynam czuć się lepiej bo nikt oprócz Danniki ze mną nie gada. Ale to lepiej bo ludzie mnie chyba nie lubią.


Dziewczyna nie wiedziała, co o tym myśleć. To był bełkot. Poza tym, co było interesującego w niezrozumianym chłopcu, który znalazł sobie koleżankę? Marion ze znudzeniem pobieżnie zlustrowała kilka kartek. Były wynurzenia o tym, co robił z Danniką, jaka to ona fajna i w ogóle. Marion zatrzymała się przy pierwszym wpisie, który miał taką powalającą długość.

15.07.2007
Dali mi jakieś tabletki. Nawet nie wiem kiedy! 
 
Po co mu tabletki? Przecież to oczywiste, że zabujał się w tej całej Dannice, i dlatego zachowuje się jak świr. Dlatego Marion nie widziała nic cudownego w miłości. Co z tego, że kogoś kochasz, skoro stajesz się przez to niewydarzonym głupcem?


20.07.2007
Bardzo mi źle. Czuję się naprawdę inaczej. To chyba przez te tabletki. To okropne! Cały czas chce mi się spać i wszystko jest takie... dziwne. Mój pokój ma dziwne kolory. Naprawdę kocham Dannikę ale nie mogę się z nią skontaktować. Zabrali mi telefon. I komputer. I zamknęli w pokoju i wypuszczają jak chcę do toalety albo jak mam coś zjeść.


Marion zorientowała się, że ominęło ją to całe uczucie do Danniki. Może to dlatego, że przerzuciła zbyt dużo kartek, a może po prostu chłopak zapomniał o tym napisać.

25.07.2007
Piąty dzień bez Danniki. I to dziwne bo powiedzieli mi ze robię postępy, ale nie wiem w czym! Przecież zamknęli mnie i nie mogę nic zrobić więc jak mogę robić postępy? Ale dzisiaj nie pilnują mnie tak jak zawsze. Dali mi tabletki do ręki a przedtem sprawdzali z latarką czy nie mam ich pod językiem czy nie wiem gdzie. Ale tym razem ich nie wziąłem.

28.07.2007
Już od wielu dni nie biorę tabletek. I czuję się znowu jak przedtem. I nie uwierzysz! Przyszła do mnie Dannika, do mojego domu! Nie wiem dlaczego mama ją wpuściła przedtem nikt mnie nie odwiedzał. Gadaliśmy jak przedtem. I wszystko znowu było super. Ona mówiła że często ja tez tak zamykają i że to za karę. Nie wiem co zrobiłem ale chyba mnie niedługo mnie wypuszczą, bo już długo tu siedzę.

30.07.2007
I nareszcie znowu byłem na dworze! Wypuścili mnie! Chociaż w domu nikogo nie było, dziwne nie? Chyba mama poszła na zakupy a wszyscy ci dziwni ludzie się wynieśli. I znowu byłem z Danniką. Mówiła, ze to super, ze mnie wypuścili. Gadaliśmy trochę o przyszłości. Ogólnie znowu czuję się normalnie. 
 
04.08.2007
Dzisiaj stało się coś bardzo dziwnego. Dannika nie przyszła ale jak obudziłem się w nocy to widziałem jak siedziała na moim krześle. Zapytałem co tu robi, ale... Ale ona nie odpowiedziała i wyszła. Dziwne.

05.08.2007
Jakiś dziwny facet otworzył mi usta i wlał jakiś płyn. Nie wiem co to było. Potem kazali mi siedzieć i gadac z innym facetem. I nie wiem, co mówił, bo on dziwnie gadał ogólnie. Jakby po francusku. I ja coś gadałem, ale nie wiem co, tak jakby nie pamiętam. A Dannika nie przyszła znowu

10.08.2007
Teraz codziennie muszę siedzieć z tym dziwnym facetem i codziennie muszę pić jakieś dziwne płyny. I znowu zaczyna się robić tak samo jak wtedy kiedy brałem tabletki. A ja chcę zobaczyć się z Danniką!

20.08.2007
Dziwne. Dzisiaj pierwszy raz zrozumiałem co mówi do nie ten dziwny facet. Pytał mnie o sny, o to jak się czuję i inne takie. Ale kiedy zapytałem czy mogę zobaczyć się z Danniką a on zrobił dziwną minę.

25.08.2007
Rozumiem już wszystko co do mnie mówią i ja sam wiem co mówię. Ale wciąż pamiętam o Dannice. I czuję się teraz nieźle. To znaczy na początku było okropnie ale teraz tak jakby znowu jestem sobą. I mogę normalnie spać. I coraz częściej wychodzę z doktorem Clarkiem na spacery wokół domu. Nawet chyba zobaczyłem raz Dannikę, jak mi machała, ale doktor Clark zabronił mi się oddalać.

30.08.2007
nie wiem co się dzieje. Na moim telefonie nie ma numeru Danniki ani w komputerze nie mam jej e-maila. Spytałem czy mogę zadzwonić i pozwolili i spisałem numer z pamięci i powiedziano mi, że numer nie istnieje.

05.09.2007
Poprosiłem doktora Clarka i mamę żeby poszli ze mną do domu Danniki. No i poszliśmy. I wiesz co? To było okropne! To nie był ten sam dom tylko jakaś ruina! A ja jestem pewny ze to było w tym miejscu!


10.09.2007
Dannika się nie odzywa! Nie ma jej nigdzie i nie zostawiła mi żadnej wiadomości. Zaczynam się znowu źle czuć.

15.09.2007
Znowu nie rozumiem co mówi doktor. Nie wiem wogóle gdzie jestem.

19.09.2007
Ściany się kołyszą jak na statku żagle.

Marion przewinęła kilka kartek, które... były zupełnie puste.


05.11.2007
Dannika do nie przyszła! Powiedziała, że przeprasza i że więcej tak nie zrobi. Ale to dziwne bo na koniec była jakaś dziwna jakby się na mnie gniewała

10.11.2007
Dannika jest zła. Krzyczy na mnie dlaczego jej nie szukałem! Ale jak miałem jej szukać jak nie wiedziałem gdzie!

13.11.2007
Dannika mnie przeraża. Dzisiaj przyniosła nóż ze sobą i groziła że mnie zabije. Ja zacząłem jej mówić że przeciez ją kocham i zawsze będę ale ona mnie nie słuchała. Wyszła bardzo zła.

16.11.2007
siedzę sobie sam w pokoju i myś

 
Marion popatrzyła zdezorientowana na kartkę. To była ostatnia strona. Dziewczyna siedziała chwilę z dłońmi splecionymi na pliku papierów. Nie, nie rozumiała, co co chodziło w tym bełkocie. Zbyt dużo tam niedopowiedzeń i właściwie nie miała pojęcia o czym czytała. Co się stało? Dlaczego tekst się urywał?
Zastanawiała się, jakie właściwie uczucia wzbudził w niej ten pamiętnik. Ale tak naprawdę to... czuła jedynie zmieszanie i zdezorientowanie. Nie współczuła mu, ale też nie życzyła złego. To, co przeczytała mogłoby być zarówno autentyczne, jak i zmyślone przez Conrada. Uważała po prostu, że to papierowa historia. Zbyt nierealna i dziwna.

- Przeczytałaś tak szybko? Nie spodziewałem się. Naprawdę, jestem bardzo zadowolony – rzekł Conrad, gdy następnego dnia dziewczyna przyszła na kolejne „specjalne” spotkanie. - I co? Jak ci się podobało?
- Ee... Nie rozumiem. Dlaczego to się urywa?
- O drugiej nad ranem siedemnastego listopada Patricka Georgiego znaleziono martwego – powiedział spokojnie Conrad. Marion wytrzeszczyła oczy ze zdumienia. Zabił się? To przecież bez sensu. Całkowicie bez sensu.
- A... Ale jak? Co zrobił?
- Podciął sobie żyły – stwierdził wampir, jakby mówił o prognozie pogody. Znał tą historię na pamięć. Swoimi czasy bardzo interesował się osobą Patricka. Żałował, że nie brał udziału w jego leczeniu. Zapewne zdziałałby więcej niż średnio wyspecjalizowani lekarze. A tylko na takich stać było matkę Patricka.
- A Dannika? Czy to przez nią? - spytała wyraźnie zaciekawiona Marion. Conrad uśmiechnął się z rozbawieniem. Zabawne wydawało mu się, że dziewczyna nie miała pojęcia, co było głównym motywem w pamiętniku. Nie posiadała żadnej wiedzy o ludzkiej psychice. Nie znała jej możliwości.
- Dannika... Wrócimy do tego później. Ważnym jednak jest fakt, że Patrick w przeciągu pół roku wyszedł z domu z własnej woli tylko raz.
Marion uniosła brwi. Przecież w pamiętniku pisało wyraźnie, ze co chwila wychodził na dwór i widywał się z Danniką. Zatem o co tu chodziło?
- Przecież to nie ma sensu...
- O tak, ma sens. Patrzysz na ten pamiętnik zbyt dosłownie. Jak myślisz, co dolegało Patrickowi?
- No... - pomyślała o tabletkach, lekarzu, o skleconych bez sensu zdaniach. - Chyba był po prostu wariatem. - Conrad tym razem zrobił pobłazliwą minę i wykrzywił wargi w wyrazie dezaprobaty.
- Wariat. Czasem mogłabyś zdobyć się na nieco subtelności. Ten chłopak cierpiał. Bardzo.
- Z powodu Danniki? - Wampir dużo razy spotykał się z bezsensownymi odpowiedziami, a ta była jedną z nich. Po Marion spodziewał się większych możliwości, tymczasem ona nie potrafiła nawet wyciągnąć prostych wniosków.
- Coś w tym rodzaju.
Dziewczyna z niepewnością popatrzyła na Conrada. Na dobrą sprawę nie rozumiała nic. W jakim celu miała to przeczytać? Po co jej to wiedzieć? Nie interesowała się rozetkami jakiegoś szaleńca.
- Ale... Ale ja nie rozumiem. Nie rozumiem tego pamiętnika.
Conrad pokiwał głową z uznaniem. Wreszcie przyznała się do słabości. Na to tylko czekał. Aż wreszcie przyzna szczerze, że coś było ponad jej siły. To duży postęp w jej leczeniu.
- Dobrze. Dziękuję, że to powiedziałaś. - Marion zmarszczyła czoło. Co takiego powiedziała? Conrad postanowił wyjaśnić jej z grubsza sens zapisków Patricka. - Dannika nigdy nie istniała. Jej dom to tylko stara, opuszczona chatka. Ponadto matka Patricka zaprzeczyła jakoby miała otwierać drzwi komukolwiek. I nikt przenigdy nie wszedł do jego pokoju. Oprócz lekarzy. Czasem zastawali go mówiącego do przedmiotów. Nie zauważał nikogo. I mówił dalej.
Marion otwarła usta ze zdumienia. Pokręciła z niedowierzaniem głową. Przecież to, jak opisywał Dannikę było takie... normalne. Wręcz naturalne. Dziwniejsza już wydawała jej się przedstawiona przez niego pozorna rzeczywistość. Marion miała mętlik w głowie.
- Co to w ogóle oznacza?
- Hmm... To oznacza tylko tyle, że każdy z nas może być potencjalnie chory. Czasami wszystko wydaje się zwyczajne. Do czasu. Były chwile, kiedy Patrick odbierał bodźce w normalny sposób. Kilka dni przed samobójstwem Patricka, jego matka zdecydowała się na terapię elektrowstrząsami.
- Takie coś, jak w „Locie nad kukułczym gniazdem”? - spytała dziewczyna, przypominając sobie, że główny bohater także miał na imię Patrick. Właściwie to ten film pokazał dziewczynie, że udawanie wariata nie jest wcale złym pomysłem. To znaczy, jeśli nie wszczynasz buntów i żyjesz w zgodzie z personelem. Inaczej zmienią cię w warzywko. McMurphy był głupi. Wystarczyło siedzieć cicho i nie rzucać się w oczy, a wszystko potoczyłoby się inaczej.
- Lobotomia a elektrowstrząsy to zasadnicza różnica. - Marion wcale nie zdziwiła się, że Conrad znał ten film. Chociaż podejrzewała, że przeczytał również książkę. W końcu to coś w jego klimatach. Psychiczny film o psychiatryku. - Ale używa się ich, kiedy wszystko inne zawiedzie. To taka ostatnia deska ratunku. To dosyć niepewna terapia.
- Ale... Ale jak on mógł być chory i o tym nie wiedzieć? - Conrad mimowolnie się uśmiechnął.
- Ludzki umysł ma wiele tajemnic.
    ________________________
    Błędy w pamiętniku oczywiście są stylizowane.
Szczerze powiem, że dosyć lekko poszło mi pisanie tego pamiętnika. Może w rozdziałach nie będzie tego widać, ale odegra on sporą rolę w psychice bohaterki. W każdym razie, najdłuższy rozdział, bo aż 8 stron, chociaż to nie powinno się liczyć przez tą powiększoną czcionkę w pamiętniku, ale ciii....
Pozdrawiam!

17 komentarzy:

  1. Szybka jesteś z tymi nowymi rozdziałami ^^. Ale pamiętnik wypadł bardzo przekonująco, faktycznie, jakby pisał go jakiś dzieciak albo wariat. W każdym razie, jest ciekawie i intrygująco, kurczę, ciekawa jestem, czy on faktycznie widział tą Dannikę czy była tylko wytworem jego wyobraźni. Robi się coraz bardziej tajemniczo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm... a to jakas różnica, czy ją widział, czy była wytworem jego wyobraźni? To znaczy, dla niego była prawdziwa, i nikt nie potrafił mu tego uzmysłowić, a w leczeniu choroby jednym z najważniejszych czynników jest przecież świadomość bycia chorym.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Kiedy byłam w trakcie czytania zapisków tego chłopca przemknęła mi myśl, że prawdopodobnie cierpiał na schizofrenię. To by wyjaśniało dlaczego nie chciał wychodzić z domu, żył we własnym świecie, gdzie bez opuszczania mieszkania przebywał z Danniką. Jeden raz wyszedł dobrowolnie, by pokazać rodzicom i swojemu lekarzowi, że jego wyimaginowana przyjaciółka istnieje. Co zresztą jeszcze bardziej utwierdziło ich w przekonaniu, że chłopak nie jest normalny. Mam wrażenie, iż Conrad dał Marion ten dziennik, by dostrzegła, że znajduje się w podobnej sytuacji co właściciel pamiętnika (sytuacje z psem). Zdziwiłam się, że dziewczyna okazała się tak mało domyślna. Czekam na dwunastkę! Weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mało domyślna, ponieważ uparcie trwa przy swojej wersji. Ktoś taki jak Marion, nie zauważyłby żadnego powiązania, nawet gdyby Conrad mówił wprost. No ale nie powiem, kto ma rację, jeszcze trochę czasu minie :]
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Po raz kolejny czytając Twój rozdział, dochodząc do ostatniego słowa czuję niedosyt. Urywasz w takich momentach, że ojoj. Na początku myślałam, że może to Dannika zabiła tego chłopaka. To znaczy, w jego mniemaniu, no wiesz o co mi chodzi, prawda? ;p Przestraszył mnie normalnie ten fragment jak ona "przyszła" z nożem :O Teraz jeszcze bardziej jestem zaintrygowana Marion. Skoro Conrad jej to pokazał, to zapewne był jakiś ważny powód. Czy ten pies jest taką jakby Danniką w jej życiu? Czy może.. aaaj, tak czy siak czekam na nowy rozdział, mam nadzieję, że wrzucisz jakoś niedługo ;)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten fragment z nożem wzięłam z jakiegoś horroru, to znaczy, taka świetna atmosfera, szaleńczy wyraz twarzy i nóż w ręce ^^ Szkoda tylko, ze nie mogłam opisać tego z pozycji narratora, tylko musiaąłam posługiwać się ograniczonym zasobem słów Patricka xd. Chociaż sobie myślę, żeby kiedyś napisać coś w stylu miniatur. Niedługo wrzucę, mam już napisany ^^
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Te kartki z pamiętnika były naprawdę ciekawe i wiarygodnie napisane, jakby pisał je bardzo młody chłopak, który ma problemy psychiczne. Jestem przekonana, że wampir dał te kartki Marion, by pokazać jej jak funkcjonuje umysł chorej osoby i że takowa często nie zdaje sobie sprawy ze swojej choroby. Marion z pewnością sporo łączy z Patrickiem, oboje nie mieli pojęcia o swojej chorobie - a przynajmniej taka jest moja teoria ;) A pies dla Marion, to chyba jak dla Patricka Dannika. Podejrzewam, że chłopak cierpiał na schizofrenię. Tylko ciekawe dlaczego się zabił? Czyżby zdawało mu się, że to właśnie Dannika podcina mu żyły, podczas gdy sam sobie to robił? ^.^
    Ten rozdział podobał mi się zdecydowanie najbardziej z dotychczasowych! :)Był wręcz boski.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisanie tego pamiętnika to była frajda ^^ Im bardziej bez sensu pisałam i im więcej błędów robiłam, tym efekt wydawał mi się lepszy, ciekawe doświadczenie :]. Fajnie to ujęłaś, i tak, masz rację, zrobił to sam, choć przed swoimi oczami widział Dannikę. Ciesze sie, że rozdział sie podobał :]
      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Tak coś sądziłam, że z tą Danniką jest coś nie tak. Myślałam, że to ona zabiła biednego Patricka. A tu proszę, to był tylko wytwór jego wyobraźni! W każdym razie, pamiętnik jest bardzo faktycznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *pamiętnik jest bardzo faktyczny. Jakby naprawdę go napisało dziecko-świr.

      Usuń
    2. Cieszę się, że pamiętnik wyszedł tak, jak chciałam. Hah, zastanawiam się czy to źle, czy dobrze, że piszę językiem świrów ;]. Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Wyjątkowo szybko czytało mi się ten rozdział. Ledwo zaczęłam, a okazało się, że to już koniec. Może to przez te kartki z pamiętnika. Ale pojawiło się w nim sporo błędów i to nawet ortograficznych.
    Szczerze zdziwiłam się, że Marion nie doszła sama do wniosku, że chłopiec cierpiał na schizofrenię. Można do tego dojść już w pierwszym fragmencie pamiętnika. A dalej podane jest to wprost na talerzu. W pewnym momencie myślałam, że pokona chorobę albo jakoś uda mu się z nią żyć i ze smutkiem przyjęłam ponowne pojawienie się Danniki. Zastanawiam się, co spowodowało śmierć chłopca. Czyżby jednak Dannika go zabiła tym nożem (w jego wyobrażeniu)?
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te błędy były celowe, w końcu rzadko kiedy spotyka się bezbłędnie piszącego nastolatka ^^ Marion ma praktycznie zerową wiedzę z zakresu psychologii, nie potrafiłaby rozpoznać żadnej choroby ;]. Yhym, tak było, chłopiec widział Dannikę, podczas gdy zabił się sam. Moze kiedyś napisze o tym miniaturę, bo to ciekawy aspekt ludzkiego umysłu ^^
      Pozdrawiam!

      Usuń
  7. Ile lat miał autor pamiętnika? Rzeczywiście bardzo dobrze oddałaś jego młody wiek, ale nurtuje mnie ile konkretnie xD Nie wiem dlaczego.
    No i rzeczywiście, Marion mogłaby się zorientować, że chłopak cierpi na schizofrenię. My też nie mamy jako takiej właściwej wiedzy na temat medycyny [oglądanie medycznych seriali chyba się nie liczy? xDD], a wydaje mi się, że większość czytelników się zorientowała o co biega :D
    Szkoda, że tak skończyła się historia tego chłopca. Myślałam, że da sobie radę, ale cóż... Dannika... najwyraźniej to było silniejsze.
    Rozdział czytało się bardzo szybko, lekko i przyjemnie ;D Jak zwykle było super :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie mogłam wspomnieć wiek, ale jakoś zapomniałam. W każdym razie, miał 15 lat. Marion nie jest osobą, która uważa na lekcjach, właściwie jej wiedza z psychologii jest równa zeru. A jeśli chodzi o filmy i inne takie, to w kazdym choroba wygląda oczywiscie inaczej, nawet jeśli oglądała filmy o takiej tematyce, to widocznie nie trafiła na taki, w którym wystąpiłaby podobna sytuacja jak Patricka. Ona nawet nie miała pojęcia, że schizofrenia moze wyglądac w ten sposób. Poza tym sama jest zwolenniczką słuchania tylko i wyłącznie siebie, nie cierpi narzucania sobie czyiś racji, więc uważała, ze to chłopiec miał rację, tym bardziej, że u niej samej podejrzewają chorobę, a dziewczyna jest przekonana, że tak nie jest. Wynika z tego, ze uważa lekarzy za imbecyli, bo ona wie lepiej xd sad but true
      Pozdrawiam! ^^

      Usuń
  8. bardzo ciekawy rozdział, choc jak już mówiłam, psychiatryk mnie wykańcza. Czytałaś mże "Fałszywą pamięc" Koontza? Nie wiem czemu naszlo mnie na to pytanie, ale jeśli lubisz horrary w scenerii szaleństwa to polecam lekturke.
    Spodobały mi się te pamietniki choc byki były porażające. Pewnie napisałaś je celowo, ale proponowałabym, zaznaczyc to w słowie od autorskim pod notką. Nie wiem czy zgłaszasz się do ocen, ale mogą byc oni mało przychylni ku takim zabiegom.
    No i Marion jest strasznie głupia. Jak mogła nie załapac że ten chłopak ma schizofrenie?
    Pozdrawiam i czekam na news :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zastanawiam się, czemu Marion nie zrozumiała, że Patrick miał schizofrenię. Przecież nie jest tępa. Styl pamiętnika rzeczywiście lekki. Szczerze mówiąc, jak dla mnie to zbyt klarowne jak na bełkot, ale chyba nie powinnam się wypowiadać, skoro jedynie co sześćdziesiąta spotykana w ‘realu’ osoba wie, co mam na myśli i o co mi chodzi. Domyślam się, że błędy, takie tam drobne językówki, były stylizowane? Jak nie, to mogę wypisać, czy coś.
    Conrad… On chyba naprawdę wierzy, że Marion jest chora. I sprawia, że ona powoli dochodzi do tego stanu.
    Na koniec przepraszam za to fatalne opóźnienie. Jednak jest koniec roku i nie daję rady niczego zrobić(pocieszam się, że średnia tragiczna nie jest, w domu chwilowo nie gnębią i znalazłam nową, genialną piosenkę i chyba się zakochałam w sludge metalu…). Miałam skomentować wczoraj, ale zginął dostęp do Internetu, a tekstów wcześniej nie przekopiowałam (tak, nie tylko u ciebie zalegałam).
    Hahah, u mnie w wordzie twój rozdział zajmuje zaledwie niecałe cztery strony.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń