Plik papierów,
które Marion dostała od Conrada, wcale nie był tak obszerny, jak
myślała. To znaczy, każdą kartkę pokrywał jeden wpis, z czego
niektóre to zaledwie jakby wypluwane bez sensu słowa, długości
jednej linijki. Najdłuższa nota miała jakieś półtorej strony
dużą czcionką. Dziewczyna podejrzewała, że Conrad przepisał to
na komputerze specjalnie dla niej. Nie wiedziała, dlaczego. Przecież
zawsze mógł dać jej autentyczny pamiętnik.
16.06.2007
Hej, pamiętniku.
Dzisiaj czuję się źle jak zawsze. znowu pukają do drzwi a ja boję
się otworzyć. Znowu obudziłem się niewiadomo gdzie. To znaczy
myślałem, że wiem ale nie wiedziałem. Aha i mama ciągle powtarza
żebym wyszedł z pokoju i jej nie rozumiem. Przecież nie siedzę w
pokoju. Cały czas jestem na dworze, do domu wracam tylko wieczorem.
A i dzisiaj poznałem Dannikę. Jest śliczna, ma długie brązowe
włosy i zielone oczy. I ona mnie rozumiała. Mówiliśmy ze sobą
jakbyśmy się znali od przed szkola! Naprawdę! coś złego się
dzieje. Nie nie sądzę że to ma jakiś związek z tym co się
stało. Po prostu czuję się jakbym... no nie wiem, płynął? To
znaczy nie ma tu wody, ani niczego takiego ale tak jakoś. Jakbym był
oddzielony od świata jakąś ścianą, rozumiesz? I jakbym topił
się. Nie mogę złapać oddechu bo wszystko mnie przerarza. Jakbym
powoli zaczynał nie rozumieć. Ludzie mówią mi dziwne rzeczy,
naprawdę. Wyobraź sobie że ostatnio do domu przyszedł jakiś
facet i rozmawiał ze mną, serio, był fajny. Opowiadał mi o tym że
jego ojciec zginął w wypadku tak jak mój! Polubiłem tego faceta,
ale mama weszła do pokoju, krzyknęła „O Boże!” i wybiegła.
Nie odzywała się przez tydzień. Naprawdę zaczynam nie rozumieć.
Nie było żadnego
podpisu, ani nic, co sugerowałoby o autentyczności piszącego. Na
razie nie wiedziała, jak nazwać tego młodego, sądząc po stylu
pisania, człowieka. Z pewnością było z nim coś nie tak. Lecz
jakby nie patrzeć, nawet trochę mu współczuła. Sama wiedziała,
jak to jest „nie rozumieć”.
19.06.2007
A wiesz co? Dzisiaj
z Danniką byliśmy w jej domu. Ładny, ma dwa piętra i w ogóle.
Ale nie było jej rodziców. Ona mówi że mieszka sama. Fajne to
musi być! Ale jak wróciłem do domu to mama podbiegła i uderzyła
mnie w twarz, to nic bo potem przeprosiła, ale ja nie wiem za co to
zrobiła. Przecież zawsze wracam o tej godzinie. Teraz siedzi
zamknięta w pokoju i cały czas gada przez telefon. Zaczynam czuć
się lepiej bo nikt oprócz Danniki ze mną nie gada. Ale to lepiej
bo ludzie mnie chyba nie lubią.
Dziewczyna nie
wiedziała, co o tym myśleć. To był bełkot. Poza tym, co było
interesującego w niezrozumianym chłopcu, który znalazł sobie
koleżankę? Marion ze znudzeniem pobieżnie zlustrowała kilka
kartek. Były wynurzenia o tym, co robił z Danniką, jaka to ona
fajna i w ogóle. Marion zatrzymała się przy pierwszym wpisie,
który miał taką powalającą długość.
15.07.2007
Dali mi jakieś
tabletki. Nawet nie wiem kiedy!
Po co mu tabletki?
Przecież to oczywiste, że zabujał się w tej całej Dannice, i
dlatego zachowuje się jak świr. Dlatego Marion nie widziała nic
cudownego w miłości. Co z tego, że kogoś kochasz, skoro stajesz
się przez to niewydarzonym głupcem?
20.07.2007
Bardzo mi źle.
Czuję się naprawdę inaczej. To chyba przez te tabletki. To
okropne! Cały czas chce mi się spać i wszystko jest takie...
dziwne. Mój pokój ma dziwne kolory. Naprawdę kocham Dannikę ale
nie mogę się z nią skontaktować. Zabrali mi telefon. I komputer.
I zamknęli w pokoju i wypuszczają jak chcę do toalety albo jak mam
coś zjeść.
Marion zorientowała
się, że ominęło ją to całe uczucie do Danniki. Może to
dlatego, że przerzuciła zbyt dużo kartek, a może po prostu
chłopak zapomniał o tym napisać.
25.07.2007
Piąty dzień bez
Danniki. I to dziwne bo powiedzieli mi ze robię postępy, ale nie
wiem w czym! Przecież zamknęli mnie i nie mogę nic zrobić więc
jak mogę robić postępy? Ale dzisiaj nie pilnują mnie tak jak
zawsze. Dali mi tabletki do ręki a przedtem sprawdzali z latarką
czy nie mam ich pod językiem czy nie wiem gdzie. Ale tym razem ich
nie wziąłem.
28.07.2007
Już od wielu dni
nie biorę tabletek. I czuję się znowu jak przedtem. I nie
uwierzysz! Przyszła do mnie Dannika, do mojego domu! Nie wiem
dlaczego mama ją wpuściła przedtem nikt mnie nie odwiedzał.
Gadaliśmy jak przedtem. I wszystko znowu było super. Ona mówiła
że często ja tez tak zamykają i że to za karę. Nie wiem co
zrobiłem ale chyba mnie niedługo mnie wypuszczą, bo już długo tu
siedzę.
30.07.2007
I nareszcie znowu
byłem na dworze! Wypuścili mnie! Chociaż w domu nikogo nie było,
dziwne nie? Chyba mama poszła na zakupy a wszyscy ci dziwni ludzie
się wynieśli. I znowu byłem z Danniką. Mówiła, ze to super, ze
mnie wypuścili. Gadaliśmy trochę o przyszłości. Ogólnie znowu
czuję się normalnie.
04.08.2007
Dzisiaj stało się
coś bardzo dziwnego. Dannika nie przyszła ale jak obudziłem się w
nocy to widziałem jak siedziała na moim krześle. Zapytałem co tu
robi, ale... Ale ona nie odpowiedziała i wyszła. Dziwne.
05.08.2007
Jakiś dziwny facet
otworzył mi usta i wlał jakiś płyn. Nie wiem co to było. Potem
kazali mi siedzieć i gadac z innym facetem. I nie wiem, co mówił,
bo on dziwnie gadał ogólnie. Jakby po francusku. I ja coś gadałem,
ale nie wiem co, tak jakby nie pamiętam. A Dannika nie przyszła
znowu
10.08.2007
Teraz codziennie
muszę siedzieć z tym dziwnym facetem i codziennie muszę pić
jakieś dziwne płyny. I znowu zaczyna się robić tak samo jak wtedy
kiedy brałem tabletki. A ja chcę zobaczyć się z Danniką!
20.08.2007
Dziwne. Dzisiaj
pierwszy raz zrozumiałem co mówi do nie ten dziwny facet. Pytał
mnie o sny, o to jak się czuję i inne takie. Ale kiedy zapytałem
czy mogę zobaczyć się z Danniką a on zrobił dziwną minę.
25.08.2007
Rozumiem już
wszystko co do mnie mówią i ja sam wiem co mówię. Ale wciąż
pamiętam o Dannice. I czuję się teraz nieźle. To znaczy na
początku było okropnie ale teraz tak jakby znowu jestem sobą. I
mogę normalnie spać. I coraz częściej wychodzę z doktorem
Clarkiem na spacery wokół domu. Nawet chyba zobaczyłem raz
Dannikę, jak mi machała, ale doktor Clark zabronił mi się
oddalać.
30.08.2007
nie wiem co się
dzieje. Na moim telefonie nie ma numeru Danniki ani w komputerze nie
mam jej e-maila. Spytałem czy mogę zadzwonić i pozwolili i
spisałem numer z pamięci i powiedziano mi, że numer nie istnieje.
05.09.2007
Poprosiłem doktora
Clarka i mamę żeby poszli ze mną do domu Danniki. No i poszliśmy.
I wiesz co? To było okropne! To nie był ten sam dom tylko jakaś
ruina! A ja jestem pewny ze to było w tym miejscu!
10.09.2007
Dannika się nie
odzywa! Nie ma jej nigdzie i nie zostawiła mi żadnej wiadomości.
Zaczynam się znowu źle czuć.
15.09.2007
Znowu nie rozumiem
co mówi doktor. Nie wiem wogóle gdzie jestem.
19.09.2007
Ściany się kołyszą
jak na statku żagle.
Marion przewinęła
kilka kartek, które... były zupełnie puste.
05.11.2007
Dannika do nie
przyszła! Powiedziała, że przeprasza i że więcej tak nie zrobi.
Ale to dziwne bo na koniec była jakaś dziwna jakby się na mnie
gniewała
10.11.2007
Dannika jest zła.
Krzyczy na mnie dlaczego jej nie szukałem! Ale jak miałem jej
szukać jak nie wiedziałem gdzie!
13.11.2007
Dannika mnie
przeraża. Dzisiaj przyniosła nóż ze sobą i groziła że mnie
zabije. Ja zacząłem jej mówić że przeciez ją kocham i zawsze
będę ale ona mnie nie słuchała. Wyszła bardzo zła.
16.11.2007
siedzę sobie sam w
pokoju i myś
Marion popatrzyła
zdezorientowana na kartkę. To była ostatnia strona. Dziewczyna
siedziała chwilę z dłońmi splecionymi na pliku papierów. Nie,
nie rozumiała, co co chodziło w tym bełkocie. Zbyt dużo tam
niedopowiedzeń i właściwie nie miała pojęcia o czym czytała. Co
się stało? Dlaczego tekst się urywał?
Zastanawiała się,
jakie właściwie uczucia wzbudził w niej ten pamiętnik. Ale tak
naprawdę to... czuła jedynie zmieszanie i zdezorientowanie. Nie
współczuła mu, ale też nie życzyła złego. To, co przeczytała
mogłoby być zarówno autentyczne, jak i zmyślone przez Conrada.
Uważała po prostu, że to papierowa historia. Zbyt nierealna i
dziwna.
- Przeczytałaś tak
szybko? Nie spodziewałem się. Naprawdę, jestem bardzo zadowolony –
rzekł Conrad, gdy następnego dnia dziewczyna przyszła na kolejne
„specjalne” spotkanie. - I co? Jak ci się podobało?
- Ee... Nie
rozumiem. Dlaczego to się urywa?
- O drugiej nad
ranem siedemnastego listopada Patricka Georgiego znaleziono martwego
– powiedział spokojnie Conrad. Marion wytrzeszczyła oczy ze
zdumienia. Zabił się? To przecież bez sensu. Całkowicie bez
sensu.
- A... Ale jak? Co
zrobił?
- Podciął sobie
żyły – stwierdził wampir, jakby mówił o prognozie pogody. Znał
tą historię na pamięć. Swoimi czasy bardzo interesował się
osobą Patricka. Żałował, że nie brał udziału w jego leczeniu.
Zapewne zdziałałby więcej niż średnio wyspecjalizowani lekarze.
A tylko na takich stać było matkę Patricka.
- A Dannika? Czy to
przez nią? - spytała wyraźnie zaciekawiona Marion. Conrad
uśmiechnął się z rozbawieniem. Zabawne wydawało mu się, że
dziewczyna nie miała pojęcia, co było głównym motywem w
pamiętniku. Nie posiadała żadnej wiedzy o ludzkiej psychice. Nie
znała jej możliwości.
- Dannika... Wrócimy
do tego później. Ważnym jednak jest fakt, że Patrick w przeciągu
pół roku wyszedł z domu z własnej woli tylko raz.
Marion uniosła
brwi. Przecież w pamiętniku pisało wyraźnie, ze co chwila
wychodził na dwór i widywał się z Danniką. Zatem o co tu
chodziło?
- Przecież to nie
ma sensu...
- O tak, ma sens.
Patrzysz na ten pamiętnik zbyt dosłownie. Jak myślisz, co dolegało
Patrickowi?
- No... - pomyślała
o tabletkach, lekarzu, o skleconych bez sensu zdaniach. - Chyba był
po prostu wariatem. - Conrad tym razem zrobił pobłazliwą minę i
wykrzywił wargi w wyrazie dezaprobaty.
- Wariat. Czasem
mogłabyś zdobyć się na nieco subtelności. Ten chłopak cierpiał.
Bardzo.
- Z powodu Danniki?
- Wampir dużo razy spotykał się z bezsensownymi odpowiedziami, a
ta była jedną z nich. Po Marion spodziewał się większych
możliwości, tymczasem ona nie potrafiła nawet wyciągnąć
prostych wniosków.
- Coś w tym
rodzaju.
Dziewczyna z
niepewnością popatrzyła na Conrada. Na dobrą sprawę nie
rozumiała nic. W jakim celu miała to przeczytać? Po co jej to
wiedzieć? Nie interesowała się rozetkami jakiegoś szaleńca.
- Ale... Ale ja nie
rozumiem. Nie rozumiem tego pamiętnika.
Conrad pokiwał
głową z uznaniem. Wreszcie przyznała się do słabości. Na to
tylko czekał. Aż wreszcie przyzna szczerze, że coś było ponad
jej siły. To duży postęp w jej leczeniu.
- Dobrze. Dziękuję,
że to powiedziałaś. - Marion zmarszczyła czoło. Co takiego
powiedziała? Conrad postanowił wyjaśnić jej z grubsza sens
zapisków Patricka. - Dannika nigdy nie istniała. Jej dom to tylko
stara, opuszczona chatka. Ponadto matka Patricka zaprzeczyła jakoby
miała otwierać drzwi komukolwiek. I nikt przenigdy nie wszedł do
jego pokoju. Oprócz lekarzy. Czasem zastawali go mówiącego do
przedmiotów. Nie zauważał nikogo. I mówił dalej.
Marion otwarła usta
ze zdumienia. Pokręciła z niedowierzaniem głową. Przecież to,
jak opisywał Dannikę było takie... normalne. Wręcz naturalne.
Dziwniejsza już wydawała jej się przedstawiona przez niego pozorna
rzeczywistość. Marion miała mętlik w głowie.
- Co to w ogóle
oznacza?
- Hmm... To oznacza
tylko tyle, że każdy z nas może być potencjalnie chory. Czasami
wszystko wydaje się zwyczajne. Do czasu. Były chwile, kiedy Patrick
odbierał bodźce w normalny sposób. Kilka dni przed samobójstwem
Patricka, jego matka zdecydowała się na terapię elektrowstrząsami.
- Takie coś, jak w
„Locie nad kukułczym gniazdem”? - spytała dziewczyna,
przypominając sobie, że główny bohater także miał na imię
Patrick. Właściwie to ten film pokazał dziewczynie, że udawanie
wariata nie jest wcale złym pomysłem. To znaczy, jeśli nie
wszczynasz buntów i żyjesz w zgodzie z personelem. Inaczej zmienią
cię w warzywko. McMurphy był głupi. Wystarczyło siedzieć cicho i
nie rzucać się w oczy, a wszystko potoczyłoby się inaczej.
- Lobotomia a
elektrowstrząsy to zasadnicza różnica. - Marion wcale nie zdziwiła
się, że Conrad znał ten film. Chociaż podejrzewała, że
przeczytał również książkę. W końcu to coś w jego klimatach.
Psychiczny film o psychiatryku. - Ale używa się ich, kiedy wszystko
inne zawiedzie. To taka ostatnia deska ratunku. To dosyć niepewna
terapia.
- Ale... Ale jak on
mógł być chory i o tym nie wiedzieć? - Conrad mimowolnie się
uśmiechnął.
- Ludzki umysł ma
wiele tajemnic.
________________________
Błędy
w pamiętniku oczywiście są stylizowane.
Szczerze powiem, że
dosyć lekko poszło mi pisanie tego pamiętnika. Może w rozdziałach
nie będzie tego widać, ale odegra on sporą rolę w psychice
bohaterki. W każdym razie, najdłuższy rozdział, bo aż 8 stron,
chociaż to nie powinno się liczyć przez tą powiększoną czcionkę
w pamiętniku, ale ciii....
Pozdrawiam!
Szybka jesteś z tymi nowymi rozdziałami ^^. Ale pamiętnik wypadł bardzo przekonująco, faktycznie, jakby pisał go jakiś dzieciak albo wariat. W każdym razie, jest ciekawie i intrygująco, kurczę, ciekawa jestem, czy on faktycznie widział tą Dannikę czy była tylko wytworem jego wyobraźni. Robi się coraz bardziej tajemniczo.
OdpowiedzUsuńHm... a to jakas różnica, czy ją widział, czy była wytworem jego wyobraźni? To znaczy, dla niego była prawdziwa, i nikt nie potrafił mu tego uzmysłowić, a w leczeniu choroby jednym z najważniejszych czynników jest przecież świadomość bycia chorym.
UsuńPozdrawiam!
Kiedy byłam w trakcie czytania zapisków tego chłopca przemknęła mi myśl, że prawdopodobnie cierpiał na schizofrenię. To by wyjaśniało dlaczego nie chciał wychodzić z domu, żył we własnym świecie, gdzie bez opuszczania mieszkania przebywał z Danniką. Jeden raz wyszedł dobrowolnie, by pokazać rodzicom i swojemu lekarzowi, że jego wyimaginowana przyjaciółka istnieje. Co zresztą jeszcze bardziej utwierdziło ich w przekonaniu, że chłopak nie jest normalny. Mam wrażenie, iż Conrad dał Marion ten dziennik, by dostrzegła, że znajduje się w podobnej sytuacji co właściciel pamiętnika (sytuacje z psem). Zdziwiłam się, że dziewczyna okazała się tak mało domyślna. Czekam na dwunastkę! Weny!
OdpowiedzUsuńMało domyślna, ponieważ uparcie trwa przy swojej wersji. Ktoś taki jak Marion, nie zauważyłby żadnego powiązania, nawet gdyby Conrad mówił wprost. No ale nie powiem, kto ma rację, jeszcze trochę czasu minie :]
UsuńPozdrawiam!
Po raz kolejny czytając Twój rozdział, dochodząc do ostatniego słowa czuję niedosyt. Urywasz w takich momentach, że ojoj. Na początku myślałam, że może to Dannika zabiła tego chłopaka. To znaczy, w jego mniemaniu, no wiesz o co mi chodzi, prawda? ;p Przestraszył mnie normalnie ten fragment jak ona "przyszła" z nożem :O Teraz jeszcze bardziej jestem zaintrygowana Marion. Skoro Conrad jej to pokazał, to zapewne był jakiś ważny powód. Czy ten pies jest taką jakby Danniką w jej życiu? Czy może.. aaaj, tak czy siak czekam na nowy rozdział, mam nadzieję, że wrzucisz jakoś niedługo ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Ten fragment z nożem wzięłam z jakiegoś horroru, to znaczy, taka świetna atmosfera, szaleńczy wyraz twarzy i nóż w ręce ^^ Szkoda tylko, ze nie mogłam opisać tego z pozycji narratora, tylko musiaąłam posługiwać się ograniczonym zasobem słów Patricka xd. Chociaż sobie myślę, żeby kiedyś napisać coś w stylu miniatur. Niedługo wrzucę, mam już napisany ^^
UsuńPozdrawiam!
Te kartki z pamiętnika były naprawdę ciekawe i wiarygodnie napisane, jakby pisał je bardzo młody chłopak, który ma problemy psychiczne. Jestem przekonana, że wampir dał te kartki Marion, by pokazać jej jak funkcjonuje umysł chorej osoby i że takowa często nie zdaje sobie sprawy ze swojej choroby. Marion z pewnością sporo łączy z Patrickiem, oboje nie mieli pojęcia o swojej chorobie - a przynajmniej taka jest moja teoria ;) A pies dla Marion, to chyba jak dla Patricka Dannika. Podejrzewam, że chłopak cierpiał na schizofrenię. Tylko ciekawe dlaczego się zabił? Czyżby zdawało mu się, że to właśnie Dannika podcina mu żyły, podczas gdy sam sobie to robił? ^.^
OdpowiedzUsuńTen rozdział podobał mi się zdecydowanie najbardziej z dotychczasowych! :)Był wręcz boski.
Pozdrawiam serdecznie
Pisanie tego pamiętnika to była frajda ^^ Im bardziej bez sensu pisałam i im więcej błędów robiłam, tym efekt wydawał mi się lepszy, ciekawe doświadczenie :]. Fajnie to ujęłaś, i tak, masz rację, zrobił to sam, choć przed swoimi oczami widział Dannikę. Ciesze sie, że rozdział sie podobał :]
UsuńPozdrawiam!
Tak coś sądziłam, że z tą Danniką jest coś nie tak. Myślałam, że to ona zabiła biednego Patricka. A tu proszę, to był tylko wytwór jego wyobraźni! W każdym razie, pamiętnik jest bardzo faktycznie.
OdpowiedzUsuń*pamiętnik jest bardzo faktyczny. Jakby naprawdę go napisało dziecko-świr.
UsuńCieszę się, że pamiętnik wyszedł tak, jak chciałam. Hah, zastanawiam się czy to źle, czy dobrze, że piszę językiem świrów ;]. Pozdrawiam!
UsuńWyjątkowo szybko czytało mi się ten rozdział. Ledwo zaczęłam, a okazało się, że to już koniec. Może to przez te kartki z pamiętnika. Ale pojawiło się w nim sporo błędów i to nawet ortograficznych.
OdpowiedzUsuńSzczerze zdziwiłam się, że Marion nie doszła sama do wniosku, że chłopiec cierpiał na schizofrenię. Można do tego dojść już w pierwszym fragmencie pamiętnika. A dalej podane jest to wprost na talerzu. W pewnym momencie myślałam, że pokona chorobę albo jakoś uda mu się z nią żyć i ze smutkiem przyjęłam ponowne pojawienie się Danniki. Zastanawiam się, co spowodowało śmierć chłopca. Czyżby jednak Dannika go zabiła tym nożem (w jego wyobrażeniu)?
Pozdrawiam serdecznie :)
Te błędy były celowe, w końcu rzadko kiedy spotyka się bezbłędnie piszącego nastolatka ^^ Marion ma praktycznie zerową wiedzę z zakresu psychologii, nie potrafiłaby rozpoznać żadnej choroby ;]. Yhym, tak było, chłopiec widział Dannikę, podczas gdy zabił się sam. Moze kiedyś napisze o tym miniaturę, bo to ciekawy aspekt ludzkiego umysłu ^^
UsuńPozdrawiam!
Ile lat miał autor pamiętnika? Rzeczywiście bardzo dobrze oddałaś jego młody wiek, ale nurtuje mnie ile konkretnie xD Nie wiem dlaczego.
OdpowiedzUsuńNo i rzeczywiście, Marion mogłaby się zorientować, że chłopak cierpi na schizofrenię. My też nie mamy jako takiej właściwej wiedzy na temat medycyny [oglądanie medycznych seriali chyba się nie liczy? xDD], a wydaje mi się, że większość czytelników się zorientowała o co biega :D
Szkoda, że tak skończyła się historia tego chłopca. Myślałam, że da sobie radę, ale cóż... Dannika... najwyraźniej to było silniejsze.
Rozdział czytało się bardzo szybko, lekko i przyjemnie ;D Jak zwykle było super :)
W sumie mogłam wspomnieć wiek, ale jakoś zapomniałam. W każdym razie, miał 15 lat. Marion nie jest osobą, która uważa na lekcjach, właściwie jej wiedza z psychologii jest równa zeru. A jeśli chodzi o filmy i inne takie, to w kazdym choroba wygląda oczywiscie inaczej, nawet jeśli oglądała filmy o takiej tematyce, to widocznie nie trafiła na taki, w którym wystąpiłaby podobna sytuacja jak Patricka. Ona nawet nie miała pojęcia, że schizofrenia moze wyglądac w ten sposób. Poza tym sama jest zwolenniczką słuchania tylko i wyłącznie siebie, nie cierpi narzucania sobie czyiś racji, więc uważała, ze to chłopiec miał rację, tym bardziej, że u niej samej podejrzewają chorobę, a dziewczyna jest przekonana, że tak nie jest. Wynika z tego, ze uważa lekarzy za imbecyli, bo ona wie lepiej xd sad but true
UsuńPozdrawiam! ^^
bardzo ciekawy rozdział, choc jak już mówiłam, psychiatryk mnie wykańcza. Czytałaś mże "Fałszywą pamięc" Koontza? Nie wiem czemu naszlo mnie na to pytanie, ale jeśli lubisz horrary w scenerii szaleństwa to polecam lekturke.
OdpowiedzUsuńSpodobały mi się te pamietniki choc byki były porażające. Pewnie napisałaś je celowo, ale proponowałabym, zaznaczyc to w słowie od autorskim pod notką. Nie wiem czy zgłaszasz się do ocen, ale mogą byc oni mało przychylni ku takim zabiegom.
No i Marion jest strasznie głupia. Jak mogła nie załapac że ten chłopak ma schizofrenie?
Pozdrawiam i czekam na news :)
Zastanawiam się, czemu Marion nie zrozumiała, że Patrick miał schizofrenię. Przecież nie jest tępa. Styl pamiętnika rzeczywiście lekki. Szczerze mówiąc, jak dla mnie to zbyt klarowne jak na bełkot, ale chyba nie powinnam się wypowiadać, skoro jedynie co sześćdziesiąta spotykana w ‘realu’ osoba wie, co mam na myśli i o co mi chodzi. Domyślam się, że błędy, takie tam drobne językówki, były stylizowane? Jak nie, to mogę wypisać, czy coś.
OdpowiedzUsuńConrad… On chyba naprawdę wierzy, że Marion jest chora. I sprawia, że ona powoli dochodzi do tego stanu.
Na koniec przepraszam za to fatalne opóźnienie. Jednak jest koniec roku i nie daję rady niczego zrobić(pocieszam się, że średnia tragiczna nie jest, w domu chwilowo nie gnębią i znalazłam nową, genialną piosenkę i chyba się zakochałam w sludge metalu…). Miałam skomentować wczoraj, ale zginął dostęp do Internetu, a tekstów wcześniej nie przekopiowałam (tak, nie tylko u ciebie zalegałam).
Hahah, u mnie w wordzie twój rozdział zajmuje zaledwie niecałe cztery strony.
Pozdrawiam!